Tomasz Grodzki – marszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej

Pana senatora Komarnickiego poznałem przed ponad siedmioma laty, kiedy w 2015 r. i on, i ja zostaliśmy po raz pierwszy senatorami. Pan Komarnicki jest niezwykle rzetelnym, pracowitym i doskonale osadzonym w realiach polskiego parlamentu senatorem, ponieważ prowadził i prowadzi zawsze kilka projektów ustaw i podchodzi do tego z niezwykłą rzetelnością. Jest aktywny w komisjach, w których pracuje i zawsze wyróżnia się bardzo profesjonalnym podejściem do zagadnień, którymi się zajmuje. A zajmuje się różnymi, od przemysłu, przez elektromobilność, po zagadnienia związane ze sportem, co jest zrozumiałe, bo jest honorowym prezesem klubu żużlowego Stal Gorzów.

Pozaparlamentarnie łączy nas obu pasja do gry w tenisa. Czasami wieczorami, po obradach, udaje nam się trochę poodbijać. Muszę powiedzieć, że jestem zawsze pod ogromnym wrażeniem, że mimo wieku Władysław Komarnicki jest doskonałym tenisistą, z którym gra jest po prostu pasją i przyjemnością.

Co do zasług pana senatora dla województwa lubuskiego, to również trudno wymienić wszystkie po kolei, ale jednym z ostatnich dokonań, przy którym miałem skromny udział w stosunku do jego wysiłku, było doprowadzenie do uruchomienia pododdziału kardiochirurgii w szpitalu wojewódzkim w Gorzowie, co mam nadzieję przyczyni się do poprawy leczenia chorych na choroby serca z województwa lubuskiego. To rzeczywiście jest powód do dumy. Wiem doskonale, jak pan senator był w ten projekt zaangażowany, jak mocno leżało mu to na sercu.

Innym projektem, którym się zajmuje i w którym też będę brał udział, są obchody filii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w budynkach, które pan senator jeszcze jako szef firmy Interbud West budował. Będzie tam dość duża i ważna uroczystość w kontekście relacji polsko-niemieckich, które obecna władza zupełnie niepotrzebnie napina, a my z rejonu pogranicza staramy się je utrzymywać na maksymalnie dobrym poziomie.

Jeśli chodzi o aktywność senatorską, byłem świadkiem wielu merytorycznych sporów, które prowadziliśmy na sesjach plenarnych i w komisjach, w czasie których pan senator jak lew bronił interesów województwa lubuskiego, interesów swojego okręgu wyborczego, z tym że nasze możliwości były mniejsze, bo rządząca partia często nasze dobre pomysły utapiała, forsując własne, niekoniecznie dobre.