Barbara
Wierzbicka-Gałgańska – lekarz chirurgii stomatologicznej, od
12 lat przewodnicząca komisji lekarzy seniorów przy Okręgowej
Izbie Lekarskiej w Gorzowie, działała w Gorzowskiej Radzie Seniorów
przy Prezydencie Gorzowa.
– Z senatorem Komarnickim chyba złapaliśmy wzajemną sympatię, gdy działałam w pierwszej kadencji Gorzowski Rady Seniorów i byłam w zespole, który zajmował się zdrowiem. Wpadliśmy na pomysł, żeby otworzyć w Gorzowie oddział geriatryczny. Ale pomysł był zbyt wielki. Myśleliśmy nawet, żeby Jurek Owsiak nam ten oddział wyposażył. Niestety, nie było miejsca. Pomyśleliśmy więc, że może chociaż uda się otworzyć poradnię geriatryczną. Przecież jedna trzecia społeczeństwa to seniorzy. Zaczęliśmy chodzić, szukać, wydeptywać ścieżki, które prowadziły w różne miejsca. Ostatnią deską ratunku był pan senator. Umówiliśmy się i okazało się, że nie tylko chwycił pomysł, ale miał otwarte serce na pomoc w tej sprawie. Zaczął działać. Już przy nas wykonał pierwsze telefony i potem kolejne, również spotkania. I udało się. Pod ogromnym naciskiem pana senatora na prezesów szpitala udało się otworzyć poradnię geriatryczną. Działała przez pół roku, ale wszedł covid, pani doktor się rozchorowała, a ponieważ przyjeżdżała tu ze Szczecina, nie udało się już wznowić pracy. Mamy obietnicę, że jak tylko pojawi się lekarz, poradnia nadal będzie działać. W międzyczasie otwarto w Torzymiu oddział geriatrii, w którym pan senator też bardzo dużo pomógł, ale ten oddział ściągnął osoby ze specjalizacją geriatryczną, nie ma więc nikogo na rynku. To jest błędne koło. Ludzie nie robią specjalizacji z geriatrii, bo nie ma gdzie pracować. A nie ma gdzie pracować, bo nie ma specjalistów. Czy jest nadzieja, że gorzowska poradnia ruszy? Rozmawiałam z prezesami, którzy zaproponowali, żebym ją objęła, ale przecież nie jestem specjalistą w tej dziedzinie. Geriatria jest bardzo trudna, nie wystarczy przyłożyć słuchawki i spojrzeć, jakie kto bierze leki. Tu trzeba zgrać wiele dziedzin.