Alicja
Pławsiuk – prezes Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Autyzmem
Stowarzyszenie
na Rzecz Osób z Autyzmem od 1999 roku prowadzi Ośrodek
Rewalidacyjno-Edukacyjno-Wychowawczy dla Dzieci i Młodzieży z
Autyzmem. Od 2009 roku Przedszkole Specjalne dla Dzieci z Autyzmem,
przy którym działa Punkt Diagnostyczno-Konsultacyjny dla dzieci do
lat 7.
–
Z pomocy senatora Komarnickiego korzystamy od dziesięciu lat. Kiedy
w 2013 r. podpisaliśmy umowę najmu, to miejsce przy ul.
Małyszyńskiej to była totalna ruina i wilgoć. My humanistki nie
znałyśmy się ani na budowlance, ani za bardzo na ekonomii. Nie
miałyśmy pojęcia, ile będzie kosztować remont. Władysław
Komarnicki pojawił się jak dobra wróżka, nie wiadomo skąd. I sam
wyszedł z inicjatywą pomocy. Na tamten czas według kosztorysu
miało to kosztować 200 tys. zł, a zrobiło się 2,5 a nawet 3 mln
zł. I on z tego się nie wycofał. Udzielił nam lekcji, jak
budować, remontować, urządzać. Wziął wszystko w swoje ręce.
Woził nas swoim samochodem po płytki do Bokaro, do Kronopola po
panele na podłogi, blaty na stoły. Po drodze do pani Marszałek
Województwa Lubuskiego. Stamtąd na mocy porozumienia dostaliśmy
500 tys. zł, a od miasta Gorzów 600 tys. zł.
–
Ja nie wiem, jak on to robi, ale pojawia się zawsze wtedy, kiedy
padamy na twarz i nie mamy siły się podnieść. Gdyby nie pan
Władysław i jego pozycja, nie mam pojęcia, jakbyśmy
funkcjonowały. Spotkanie z nim wygląda tak: Wchodzimy, wita się,
ja mówię, o co chodzi, a pan senator bierze telefon i dzwoni. I
wtedy tematy są już załatwione. Ale wciąż jest coś. W zeszłym
roku szpital wymówił nam najmu pomieszczeń na Walczaka, bo ma
jakieś plany, a my potrzebujemy 1000 m powierzchni dla naszych
dzieci. Same szukałyśmy lokalu, ale nie znalazłyśmy, więc w
wakacje został uruchomiony pan Władysław. Udało się umowę
przedłużyć do marca.
–
Pan Władysław to jest taki człowiek, który nie obiecuje, a po
prostu robi. Jakbym miała powiedzieć w jednym słowie o nim, to się
nie da. Kiedy słyszę Władysław Komarnicki, najpierw widzę
serdeczny uśmiech i zaraz się wzruszam. Nie wiem, co byśmy zrobiły
bez tego człowieka. Przedszkole, ośrodek i jeszcze niepubliczna
szkoła, to prawie 200 podopiecznych. Gdyby nie senator, kwestia
dzieci autystycznych byłaby wielkim problemem. Tego miejsca by na
pewno nie było. Co mogłyśmy zrobić za 200 tys. zł?